wtorek, 17 marca 2009

Kocie i niekocie życie

Dlaczego wszystkie koty wstają wcześnie rano, najlepszą dla nich porą do aktywności jest wczesnoporanna godzina 4:00 (nie mylić z 16:00).

Nasz prywatny kot tak właśnie ma, o tej właśnie godzinie uznaje, że czas na jedzonko, ogrom miłości i być może nawet kocie pogaduchy, wobec tego wpada bez zaproszenia w odwiedziny do łoża małżeńskiego na trzeciego choć przecież nikt go nie potrzebuje właśnie w tym momencie i molestuje mojego osobistego maużona (zupełnie nie rozumiem dlaczego właśnie jego - ja może nie jestem skromna ale przecież też jestem fajna i piękna).

Pewnie dlatego, że chłop jest "miętki" a ja jestem twarda suka i nawet ukochany kot nie zmusi mojego starego dupska do wstania o tak nieprzyzwoitej porze, nie wzrusza mnie też pusty brzuszek kici, objawy miłości też olewam i nie mam ochoty na poranne pogaduchy.

Maużon ogania się wszelkimi sposobami od kociej miłości bo 4:00 rano to zupełnie nie jest pora kiedy miałby ochotę na cokolwiek innego niż sen (nie mylić z "zex-em"), którego zostało niezbyt wiele i niekoniecznie w towarzystwie kociej samicy.

Kota zupełnie nie rozumie ludzkich wczesnoporannych nastrojów jest absolutnie nachalna i nie przyjmuje do wiadomości, że jest 4:00 rano i nie jest to odpowiedni czas na nachalne upominanie się o należny posiłeczek, pieszczotki i rozmowy nocą.

Kocisko przycupuje czujnie w bliskich okolicach łoża małżeńskiego i czeka rozczarowana brakiem miłości i zainteresowania maużona podejmującego ciągłe próby ukrycia się pod kołdrą i próbującego skutecznie dać do zrozumienia kociej waszmości, że ma ją w dupie.

Koło 5:00 rano maużon wstaje i leci do kibelka bo wiadomo rano natura daje znać o sobie i po długiej nocy szczać się chce, kot szczęśliwy, że nareszcie dom się obudził choćby tylko w jednej osobie kręci pierdolone slalomy i piruety przed kończynami spieszącego do kibelka pancia, który stara się nie wleźć na upierdliwe stworzenie i samemu nie stracić równowagi, a przecież zew natury wzywa i trzeba być akrobatą aby nie nadepnąć na sierściucha następnie walnąć dupskiem o posadzkę i przywalić futro z którego prawdopodobnie zostałby tylko chodniczek pod łóżko.

Kocisko kręci piruety i slalomy do tej pory aż nie dostanie żarcia.

I tak historia powtarza się każdego ranka.

No i kto ma przesrane życie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz