czwartek, 4 lutego 2010

Nienawidzę szefa

Jak w słowach piosenki Big Cyca Nienawidzę szefa ja swojego może nie nienawidzę ale nie lubię.

Po długotrwałych i sukcesywnie słanych donosach (nie przeze mnie) nasz SZEF poszedł w odstawkę mówiąc prościej dostał kopa w dupę. Donosy spełniły swoje zadanie i wcale nie były nieprawdziwe i krzywdzące jak to twierdzi nasz pryncypał.

Nie żałuję że Szef odchodzi bo go nie lubiłam i niestety nie potrafiłam tego ukryć a on w związku z tym też mnie nie lubił co jest zupełnie zrozumiałe. Obawiam się tylko nowego bo wiadomo - nowe nie zawsze musi byc lepsze.

Pośród wielkiego wachlarza (samych) wad prym wiodło zamiłowanie do trunków wysokoprocentowych które to Szef spożywał w dużych ilościach i najlepiej mu smakowało na terenie biura. Po spożyciu był bardzo rozmowny i towarzyski. Jeśli miałam pecha pojawić się na horyzoncie gdy "łony" był w stanie wskazującym zdarzało się, że mnie wołał i mówił "wiem, że mnie nie lubisz.." i tu był problem - na początku moje dyplomatyczne odpowiedzi wymijające bo strach nie pozwalał zaprzeczyć a przekorność i charakter nie pozwalał potwierdzić pogrążały mnie bardziej i bardziej.

Z latami moja dyplomacja i unikanie tego typu sytuacji stało sie bardziej prezycyjne, na tyle, że kilkakrotnie "łony" sam niemal wyznał mi miłość deklarując się, że mnie lubi i przez jakiś czas przy dzieleniu nagród i pochwał czułam jego przychylność. Oczywiście okres był krótkotrwały bo w zamian ja niestety nigdy nie potrafiłam powiedzieć (bez kręcenia i lawirowania) że go lubię. Zawsze znajdowałam głupie i pokrętne odpowiedzi typu "kocham, to tylko męża..... ", "ja tego nie powiedziałam że pana nie lubię itd."

W swoich uczuciach nie byłam odosobniona ale inni potrafili to ukryć i mieli z tego całkiem niezłe zyski.

W każdym razie on odchodzi do historii z czego nie ukrywam cieszę się. Oczywiście będzie feta pożegnalna którą "łony" urządza w lokalu i ludzi ma być jak na całkiem sporym weselu. Z wiarygodnych źródeł wiem, że też dostąpiłam zaszczytu bycia na tej imprezie chociaż to jeszcze jest pod znakiem zapytania, bo okazało się że ludzi ma być masa w związku z czym impreza została już podzielona na dwie tury dla VIPÓW i dla nas czyli PLEPSU. Ludzi zaproszonych jest ponad 100 osób więc pewnie też będą cięcia i mogę zostać wycięta z listy gości.

I tak się zastanawiam teraz, jak już będę na tej uroczystości to ile musiałabym wypić aby wyznać "łonemu" jak bardzo go "kocham" i "lubię" i podziękować za wszystkie lata w których dał mi odczuć swoją "sympatię" do mnie.

Oczywiście mogłabym nie pójść tam, ale nie pozwala mi na to ludzka ciekawość czy znajdzie się ktoś kto po wprowadzeniu się w stan po spożyciu wyprowadzi go z błędu o jego doskonałości bo on ma świadomość, że wszyscy go kochają i lubią a na dodatek jest jedynym sprawiedliwym i uczciwym człowiekiem na kuli ziemskiej.

1 komentarz: